12 kwietnia 2011

Volubilis

Maroko, dzień 16
łuk triumfalny w Volubilis

   Rano zbieramy nasz obóz z oliwnego gaju i ruszamy w dalszą drogę. Niebo jest zachmurzone i pada lekki deszczyk. Zazwyczaj bardzo przyczepny asfalt, dzisiaj jest wyjątkowo śliski, pył zmieszał się z wodą i jedziemy po takim niewidzialnym błotku. Na jednej z serpentyn samochód z naprzeciwka wpada w poślizg i zjeżdża na nasz pas. Wypadek obserwujemy w odcinkach.  Kowal, który prowadził, widzi początek poślizgu, ja widziałem jak samochód sunie bokiem naszym pasem, Mariusz kontrę kierowcy, a Jurek lądowanie w rowie. Na szczęście nikomu nic się nie stało, dalej jedziemy jeszcze bardziej ostrożnie.
  W pewnym momencie przed nami wyrastają starożytne ruiny, skoro już tu jesteśmy fajnie było je zobaczyć. Jesteśmy w rzymskim mieście Volubilis. Kupujemy bilety i idziemy zwiedzać, dołączą do nas francuskojęzyczny przewodnik. Razem mamy niezły ubaw próbując się jakoś z komunikować. Rzymianie mieli tu niezłe życie, wino, oliwki i niewolnicy, a w mieście fontanny i łaźnie, oczywiście do momentu kiedy ich nie wykurzyli Berberowie :)
   Wieczorem pytamy miejscowego rolnika, o możliwość noclegu. Zgadza się bez większych problemów. Gospodarstwo jest duże, główne zabudowania ogradza wysoki kamienny mur. Nasz gospodarz jest dziarskim staruszkiem, przypuszczalnie jest  tutaj jedynym mężczyzną, wokół pracuje kilka kobiet wyglądają na jego córki, ale kto wie.Wszystkie kobiety po naszym pojawieniu pośpiesznie zakładają nikaby (chusty zasłaniające twarz), a nasz gospodarz cały czas bacznie nas obserwuję. O zachodzie słońca jedna z kobiet przynosi nam berber whisky, bardzo miły gest. Udaję się nam też zaprzyjaźnić z miejscowym burkiem. Jescze tylko kilka sms- ów i idziemy spać.

 Kilka zdjęć z Volubilis
kultura !!!
wspaniale zachowana mozaika "12 prac Herkulesa"
 



łaźnie
bociek, bociek, jesteśmy uratowani :)


nocne rozmowy, już niedługo będziemy w domu

Mizer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz