dzikie konie o poranku |
Szybkie śniadanie i koledzy zaczynają "doić" KTM-a. Mam największy zbiornik, a to zobowiązuje do wożenia paliwa kompanom podróżom.
dojenie ktm-a z paliwa |
poranne zbieranie biwaku |
tak wygląda milion dolarów :) |
widok z góry na naszą sypialnię |
Ruszamy połoninami w dół, po godzinie i pokonaniu około 2 kilometrów docieramy na skraj stromizn nie do pokonania, zaczynamy więc szukać drogi. Uff znajdujemy szlak. Jeszcze nie wiemy co nas czeka, ale gdybyśmy wiedzieli natychmiast byśmy zawrócili.
Trudno nie mamy tej wiedzy i napieramy twardo pomimo tego, że szlak dawał nam znaki - nie idźcie tą drogą :) )
Po pięciu godzinach i pokonaniu kolejnych trzech kilometrów docieramy do asfaltowej drogi. Uff, w życiu się tak z asfaltu nie cieszyłem. Kolejne kilometry upływają już spokojnie. Docieramy do samochodu, jemy "tradyszional diner" wypijamy flachę i idziemy spać.
c.d.n.
Jerzy
to ja lubię :)
OdpowiedzUsuń