27 marca 2011

MH 5, taki mały trial !

Maroko, dzień ósmy
droga MH 5
Rano rozdzielamy się. Świeżak ma pojechać asfaltami, a my wjeżdżamy na górską grogę MH 10. Początkowo droga to przyjemny luźny piach i szutr, później stopniowo pojawiają się coraz większe kamienie. Droga rozwidla się, na lewo dalej prowadzi MH 10,a na prawo słynna MH 5. Znany podróżnik motocyklowy Chris Scott opisał ją jako jedną z najtrudniejszych tras w całym Maroku. W miejscu gzie stoi obelisk upamiętniający zwycięską bitwę Berberów z Legią Cudzoziemską (przypuszczalnie z czasów Republiki Rif 1921-1926) zatrzymujemy się, mamy pewne wątpliwości, nasze motocykle obładowane bagażami i zatankowane dzień wcześniej ważą ponad 200 kg, przejazd to może być istne piekło. Odbijamy jednak na prawo, aż nie wiedzieć w którym momencie jedziemy po olbrzymich luźnych kamieniach, istny trialowy odcinek. Po wczorajszych odcinkach specjalnych idzie nam jednak całkiem sprawnie. 
Serpentyny wiją cię coraz wyżej, a do głazów dochodzi z jednej strony przepaść, a z drugiej urwisko. Każdy błąd może kosztować bardzo dużo. Wjeżdżam na przełęcz nie odpuszczając gazu, rozglądam się za chłopakami i widzę ich daleko w dolę. W duchu mam nadzieję, że to nie kolejna guma, tylko ja mam łyżki do zdjęcia opony i musiał bym wracać. Okazuję się, że przed największym podjazdem w Jurkowej Teresie jeden z głazów zdejmuje łańcuch i wykrzywia zapinkę. Naprawa zajmuję pół godziny, w końcu reszta ekipy staje obok mnie na przełęczy. Wjeżdżamy na 1900 m, zatrzymujemy się obejrzeć wspaniałą panoramę, pondami rozpościera się piękna dolina. Prze nami pełne piękno surowego górskiego krajobrazu. Pech nas nie opuszcza, przy następnym postoju mamy dwa flaki.Ja i Tomasz złapaliśmy po gumie, tym razem w tylnym kole. Wydawałoby się, że jesteśmy na totalnym pustkowiu, tymczasem w ciągu piętnastu minut obok nas jest już zgraja dzieciaków. Chociaż świeci słońce jest zimno i jesteśmy głodni. Wyjmujemy więc nasze żelazne zapasy i robimy obiad, smakował cudownie. Musimy zacząć się śpieszyć, jesteśmy umówieni z naszym Świeżakiem w mieście po drugiej stornie gór. W końcu widzimy go w jednej z kawiarni, też miał kilka przygód, ale o tym później. Robi się ciemno i jest przenikliwy chłód, decydujemy więc poszukać jakiegoś taniego hotelu. 
 
Mizer
 
 dzień dziewiąty wyprawy tutaj    
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz