21 listopada 2010

Koniec "żwirowni"

Dziś po niedzielnym obiadku postanowiłem rozprostować kości babci Teresce. Przez poprzedni tydzień nawet raz do niej nie zajrzałem więc się trochę stęskniłem. Szybko wskoczyłem w ciuchy i zabrałem ją na przejażdżkę. 
Kierunek żwirownia. Po dojechaniu na miejsce zdziwiłem się brakiem hałdy, która miała przeszkadzać autom we wjeździe na teren, dla motocykla nie stanowiła ona problemu. Kiedy wjechałem głębiej zobaczyłem brak ogromnej żelbetowej konstrukcji która została rozwalona i śladu po niej już niema. Pewnie zaczęły się  przygotowania pod budowę jakiegoś osiedla a dowodem na to są przyłącza wodociągowe powypuszczane w różnych miejscach na całym terenie.
Między nami mówiąc strach tam kupować mieszkania, znając przeszłość tego terenu. Trochę pojeździłem, zrobiłem kilka zdjęć i do domu na ciepłą herbatkę z miodem. 



  
A to starutkie zdjęcie na którym widać  konstrukcja której już niema. Zdjęcie z telefonu więc i jakość taka jak widać. 

Jerzy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz