19 marca 2011

Welcom moroco

Maroko, dzień pierwszy
poranne pakowanie motocykli
Rano rozpakujemy motocykle i cały szpej, ruszamy do Algeciras gdzie jest nasz port. Kupujemy bilety na prom z otwartą datą powrotu, hiszpański sprzedawca doprowadza na niemalże pod sam prom, zostaje do pokonania tylko ostatnia bramka. Ładujemy motocykle, na promie nie mają pasów do przypinania motocykli, na wszelki wypadek decydujemy przypiąć maszyny własnymi  i po 20 minutach jesteśmy na morzu. Rejs przebiega spokojnie i trwa niecałą godzinę.  
później kobiet już nie widzieliśmy
   Afryka przywitała nas piękną pogodą, jako jedyni turysci schodzimy z promu w Tangerze, od razu kieruja na na posterunek policji, zostawiamy motocykle i chodzimy dobre pół godziny w poszukiwaniu komisariatu. Wreszcie wypełniamy kilka kwitów 
i czekamy.  Obserwujemy nasz pierwszy marokański zachód słońca, mija godzina i w końcu jesteśmy po odprawie.
    Droga z portu to ciąg bardzo przyjemnych serpentyn, oswajamy się z miejscowymi zwyczajami drogowymi. Po krótkiej przejażdce zaczynamy rozglądać się za noclegiem, odbijamy w boczną drogę prowadzącą na szczyt pobliskiej góry. Okazuje się, że to strefa wojskowa, po krótkiej wymianie zdań dostajemy pozwolenie na rozbicie obozu. Jest zimno pijemy herbatę i szybko kładziemy się spać.
policja ! terminal w porcie jak na ładnym lotnisku
widok na Giblartar z Tangeru
military area, nasz pierwszy nocleg
Mizer

 dzień drugi wyprawy tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz