14 sierpnia 2010

Kurz, pot i brak sprzęgła – czyli szutrami na mazury

Czwartek rano (no może nie tak rano) spotykamy się u Mizera w garażu w składzie Jurek, Mizer i Ja Tomek. Plan na kolejne trzy dni mamy następujący. Jedziemy w miarę możliwości szutrami i drogami gruntowymi na mazury i z powrotem. Ponadto Mizer dociera KTM-a, więc  będzie spowalniał :) Ruszamy! Kierujemy się trasą Poznańską na zachód i odbijamy w stronę Kampinosu i dalej szutrówką (legalną) przecinająca puszczę do Palmir. Dalej wbijam w GPS-a „szutrowisko” czyli miejsce które odkryłem przypadkiem będąc ostatnio na mazurach.  Jestem pilotem i nawigatorem więc cały czas korygując trasę powoli zygzakiem prowadzę ekipę po zapomnianych drogach Mazowsza.  Trochę im współczuję, bo jest sucho i kurzy się niemiłosiernie. Staram się nie „odkręcać za mocno” ale nie jest to takie proste. W końcu, po to kupiłem sobie mocny motocykl enduro, żeby nie jeździć spacerkiem.  Jest super, tylko trochę doskwiera nam upał. Przydała by się burza. Wieczorem tuż przed zmrokiem, meldujemy się na szutrowisku. Rozbijamy namiot w krzakach i wtedy Mizer nieśmiało przyznaje się, że tak jakby traci sprzęgło. Jest już ciemno, więc całą diagnozę i ewentualną naprawę zostawiamy na rano. W nocy odwiedza nas burza. Deszcz leje a my suchutcy w namiotach usypiamy jak dzieci.
  
   Rano  (raczej powinienem napisać w nocy) Jurek robi nam pobudkę. Jest godzina 5.45. Zaczynam się o niego martwić, bo to nie pierwszy raz kiedy robi taki numer na wyjeździe. Stanowczo buntuję się przed takim stanem rzeczy i za pomocą zatyczek do uszu odcinam się od towarzystwa i łapię jeszcze godzinkę snu. Po śniadaniu zabieramy się za motocykl Mizera. Diagnoza jest jedna. Padł hydrauliczny popychacz sprzęgła. Na szczęście poprzedni właściciel motocykla przewidział taką ewentualność i poprowadził zwykłą linkę.
Za pomocą zapasowej klamki Jurka, cybantów i tego co znaleźliśmy w sakwach montujemy Mizrowi sprzęgło. Działa, ale w każdej chwili może się rozpaść. Trzeba dokupić klamkę z mocowaniem na linkę. Decyzja – odwrót w stronę domu z uwzględnieniem kupna klamki po drodze. Znajdujemy jakiś sklep w którym udaje się kupić klamkę hamulcową od roweru.  W Myszyńcu zatrzymujemy się na pizze i naprawę. Jurek dzielnie zanim na stole pojawił się obiad podmienia klamki i KTM odzyskuje w pełni funkcjonalne sprzęgło. Motocykl uratowany, tymczasem inne wydarzenia ściągają nas do Warszawy, mimo sukcesu decydujemy wrócić do domu. Ale nie jak przegrani – najszybszą drogą, tylko szutrami.
  Niebawem planujemy powtórkę, ale tym razem chcielibyśmy dojechać przynajmniej do jakiegoś jeziora :) 
Tomek
nasz obóz
motocyklowe zrób to sam
idealna pogoda na motocyklową przejażdżkę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz