20 października 2010

Zdradliwy bimber czyli Mazury jesienną porą

Atomowy  traktor KTM
Super Babcia Tereska
    Wreszcie skończyłem docierać mojego KTM, postanowiliśmy więc gdzieś pojechać. Niestety Kowal  pracował, Tomasz też miał co innego w głowie, zostaliśmy we dwóch. Razem z Jurkiem postanowiliśmy więc po raz kolejny wybrać się na mazury, nasz poprzedni wyjazd skończył się stanowczo za szybko. Ze względu na panujące temperatury wyjechaliśmy dopiero o 10, jak tylko temperatura wzrosła do 7 stopni. Jurek ustawił na GPS-ie Mikołajki w linii prostej. Założenie wyjazdu trzymać się jak najbliżej wytyczonej trasy. Niestety nie udało się ominąć krajowej siódemki, ale za mostem w Nowodworach zaczęły się nasz ulubione trasy: drogi trzeciej kategorii, pola i szutry. Zbliżając się do Mazur, dotychczas błękitne niebo pokryło się czarnymi chmurami, źle to wróżyło na kolejny dzień. Już teraz pogoda nie rozpieszczała, a jazda przy 6 stopniach celsjusza i deszczu z przyjemności staję się zwykłą walką z zimnem.
   Nad jeziorem Nidzkim znajdujemy wspaniałe miejsce na kemping, Jurek wyjmuje kuchenkę,  robimy obiad i herbatkę. Przez moment rozpatrujemy nawet nocleg w tym miejscu, ale  chłód i kilka pierwszych kropel, szybko przekonuje nas, że czas poszukać dachu nad głową. 


 nad nami ciemne chmury, Jezioro Nidzkie
 przed nami błękitne niebo, Jezioro Nidzkie
     Dwadzieścia minut później stoimy przed bramą agroturystyki w Niedźwiedzim Rogu, nad samym brzegiem Śniardw. Szybki kurs po jedzenie i odpowiedni napitek i jesteśmy gotowi rozpocząć noc. Okazuję się, że nasz gospodarz Jarek, jest pasjonatem motocykli. Zaprasza nas do swojej stodoły i prezentuje swoje sprzęty,  w idealnym stanie MZ 251, MZ Trophy, Jave 350, i dwa Avo Simsony. Jarek wyciąga samogon i wznosi pierwszy toast, "za motorki !!!" Tej nocy było jeszcze wiele toastów ......
MZ Tophic
Java 350
Jeden z Avo Simsonów

i nasz gospodarz na  MZ-cie
 Dziwnym zbiegiem okoliczności nie udaję się nam wstać na wschód słońca, budzimy się z lekkim szumem w głowie koło 9. Jest piękna pogoda, niebo całkowicie się rozpogodziło. Szybkie śniadanie,pakowanie i w drogę.
widok z naszego okna
zwierzyniec w Niedźwiedzim Rogu
Tatry na Mazurach :) poranek nie należał do łatwych
Pięćset metrów dalej Yamaha łapie gumę, jesteśmy na to przygotowani, nie mamy co prawda zapasowej dętki na tył ale łatki powinny wystarczyć. Jurek zabiera się do pracy a ja jadę do sklepu.

500 metrów dalej, szybka naprawa w lesie :)
 Po niecałej godzinie Tenera jest gotowa do dalszej jazdy. Ruszamy dalej okolicznymi leśnymi drogami. Krążymy w okolicach Śniardw wybierając co ładniej wyglądające szutry, drogi są tak dobre, płaskie i ubite, że na wielu odcinkach jedziemy powyżej setki :).
było kilka naprawdę szybkich odcinków

kolejna leśna przecinka

jezioro Śniardwy
mazurski szutr

szutrowa autostrada na mazurach

W pewnym momencie czuje, że moje tylne koło dziwne zaczyna się zachowywać, kolejna guma? zatrzymuję się żeby sprawdzić co się dzieje, pierwsza diagnoza urwałem wentyl. Ponieważ nie mamy zapasowej dętki na tył Jurek jedzie do Mikołajek kupić dętkę. Niestety nie ma tam żadnego sklepu motocyklowego i musiał jechać do Mrągowa, a ja w tym czasie zaczynam zdejmować oponę. Okazało się, że moja dętka była cała tylko wentyl się schował w obręczy ! Jurek wrócił dopiero po trzech godzinach, też po przygodach. Pięć kilometrów przed Mrągowem złapał kolejną gumę, ponieważ zostawił wszystkie klucze przy moim motocyklu jedyną metodą było znalezienie wulkanizatora. Całą naprawa mojego KTM trwała do 18, zrobiło się ciemno i zimno, trzeba było szybko zacząć szukać noclegu. Pytamy w kilku najbliższych miejscowościach ale zdaję się, że jesteśmy zbyt blisko Mikołajek, mimo że w okolicy nie ma żywej duszy ceny zwalają z nóg. Postanawiamy wrócić do naszego gospodarza, mamy do przejechania jakieś 60 km.

  Kiedy docieramy do Niedźwiedziego Rogu jesteśmy mocno przemarznięci, gospodarz wita nas z bimbrem w dłoni. Znając zdradziecką moc tego samogonu pijemy tylko jeden kieliszek "za motorki" i odmawiamy dalszych toastów. Nasz gospodarz niezadowolony z tego faktu wychyla ostatnią szklankę specyfiku i chwiejnym krokiem idzie razem z nami pogadać o podróżach i motocyklach, bardzo chętnie przyłączył by się do jakiejś naszej wyprawy, bo jak mówi "u niego na wsi jak tylko zbiorą się jakieś chłopaki z motorkami to za zaraz jakieś BUM BUM i koniec jazdy".
  Następnego ranka pada deszcz, ubieramy się na cebulę i po porannej rozgrzewce w formie odpalania naszych motocykli (Tenere trzeba było odpalić na pych!, a KTM kopniakiem) ruszamy w stronę Warszawy. Wkrótce przestaje padać. Trafiamy na wyjątkowe szerokie i płaskie szutry, prawdziwe szutrowe autostrady, niektóre z tych dróg którymi jechaliśmy już w przyszłym roku będą lśniły czarnym asfaltem. Testuję prędkość maksymalną mojego motocykla, a już o 13 jesteśmy w mazowieckim, nie chcemy być za wcześnie w Warszawie więc wybieramy jak najpodlejsze drogi, ale w końcu i tak wjeżdżamy na drogę 61 w okolicach Serocka.
krajobraz mazowiecki
stary młyn

Mizer

6 komentarzy:

  1. A tu nr do gospodarza Jarek 692 840 227 Za Motorki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie no Pan Janek na MZcie rządzi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam
    Niedawno udało mi się spełnić swoje marzenie i kupiłem Ktm 950. Troszkę wypadłem z obiegu światka motocyklowego a bardzo chętnie bym się wybrał na jakąś fajną wyprawę,tylko samemu to smutno.
    Więc jeżeli jeszcze coś planujecie w tym roku to chętnie bym się przyłączył i pomógł wam łatać te kapcie.
    Pozdrawiam Rajmund tel.504-522-419
    Mam czas i zapał na daleką podróż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno damy znać o wyjazdach bliższych i dalszych. Szukaj nas na Fb. Tam zamieszczamy wcześniej nasze plany

      Usuń
  4. Właśnie wróciliśmy z Gór Świętokrzyskich, czy jeszcze gdzieś pojedziemy na razie trudno powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, czy numer do Gospodarza Jarka jest aktualny? Albo jakiś namiar, jeśli można? Niedługo zawitamy w tamte okolice, fajnie byłoby zajrzeć :-) LWG

    OdpowiedzUsuń