Wyprawa Kosmos 2012, dzień piętnasty
|
świt na Borżawie |
Borżawa! Borżawa! i jeszcze raz Borżawa. Rankiem jest pochmurno, w oddali grzmi, ale po godzinie wypogadza się. Dzisiaj mamy dzień fanu. Jazda po połoninie daje niesamowite wrażenia, poczucie absolutnej przestrzeni. Zabawę przerywa nam brak wody, zgubiłem ją wczoraj w nocy. Na szczęście zostało nam jeszcze piwo :).
Kiedy podejmujemy już decyzję o odwrocie, okazuję się, że jeden podjazd idzie nam wyjątkowo opornie. Za n-tą próbą decydujemy przepchnąć Tramka na szczyt, a w KTM-ie pozbywam się tankbaga. Wreszcie zupełnie inna jazda. Jesteśmy wykończeni, Emil żeby uzupełnić płyny je borówki. Już na dole zatrzymujemy się w pierwszej knajpie, odpocząć i uzupełnić płyny.
Robi się późne popołudnie, czas wracać do domu, kierunek Polska, oczywiście wybieramy boczne drogi. Wieczorem popełniamy drobny błąd nawigacyjny i nadrabiamy prawie 100 km. Zaczyna też padać. Miejsce do spania wybieramy koło północy. Zasypiamy przy dźwiękach burzy.
|
po drugiej stronie grzmi |
|
czujemy lekki niepokój, w którą stronę pójdą chmury |
|
nasze obozowisko |
|
300 kg motocykl na borżawie. facet w nocy też jeździ, i z żoną! To jest hardkor |
|
Austriak, jak zobaczył Transkarpata był w szoku |
Mizer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz