22 lipca 2013

Szuter-Mazury



Długo musiałem czekać no okazję wyjazdu pod namiot, lipiec już się prawie kończy, a tu tylko trafiały się wyjazdy kominowe. Takie bardziej na tor niż gdzieś dalej. Przyczyn tego stanu jest kilka i na szczęście na horyzoncie widać już ich koniec :)  Nawet koleżanki i koledzy z forum ADV-rider jakoś ostatnio przysiedli i tylko im tor MX w głowie. Trudno. Aż tu nagle informacja na forum "jadę na mazury, jedzie ktoś? " No i oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć :) 

Nie zgraliśmy się względem samego startu, więc umówiliśmy się już w okolicy jezior. Ja startowałem z pewnym opóźnieniem wynikającym z przyczyn prywatnych. 
Sporą część trasy podgoniłem asfaltem i w sumie dobrze wyszło bo dzień wcześniej rozwaliłem nadgarstek. Każde szarpnięcie kierownicy sprawiało spory ból. Przed wjechaniem w teren ręka zdążyła się trochę rozruszać co jej i mi pomogło :)



W oczekiwaniu na kolegów 
Lidzbark, bo tam się umówiliśmy, ujrzałem już o 15 i z 30min czekałem na chłopaków. Katta i Motoartur z adv dotarli bez problemu. Katta robił za nawigatora i dzięki jego orientacji w terenie oraz używaniu map topograficznych oglądanie asfaltu było niemożliwe :)



Około godziny 19 znaleźliśmy już miejsce na biwak. Opuszczona leśniczówka okazała się świetną bazą noclegową i nocą zapewniała sporo atrakcji.  Jak się okazało znaleźliśmy kolejne miejsce jako baza noclegowa która nie wymaga namiotu, naszym planem było jednak spanie pod pałatką więc szybko rozbiliśmy namioty, napaliliśmy ognisko i rozpoczęliśmy biesiadę :) Oj było grubo, lecz spuszczę na to zasłonę milczenia :)





Poranek był chłodny i pochmurny lecz już po godzien śladu po chmurach na niebie nie było. Zrobiło się nawet trochę za gorąco. Przez co tępo jazdy trochę spadło. Niedziela to przeważnie już tylko  szybki powrót do domu, tym razem dzięki Katta dzień ułożył się ciekawiej. Szutry były wszędzie miałem wrażenie, że w Polsce prawie nie ma asfaltu :)   Po drodze było grane jeszcze jezioro i kąpiel która niestety mnie ominęła (brak kąpielówek).

 Awarii nie było, gumy żadnej nie złapaliśmy więc czerpaliśmy tylko przyjemność z jazdy :) Oby więcej tak spędzonych weekendów :)  







Jerzy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz