Poranek i najpiękniejszy widok z namiotu :) |
Psy są wszechobecne, całe watahy tych czworonogów otaczały nas gdziekolwiek się nie pojawiliśmy. Myślę, że "nieświeć" nie jest tak groźny jak sfora psów - prawdziwy koszmar Rumuni. Nic, trzeba jechać dalej. Po połoninach musieliśmy zjechać do miasteczka napełnić zbiorniki paliwa. Mój motocykl ma największy zasięg, bo bańka ma 28 l paliwa, więc jestem traktowany przez kompanów jak tankowiec :).
Trudno, na połoninach paliwo drogie :). Sprzedam z zyskiem :) Zatankowani i najedzeni ruszamy dalej. Połoniny wyglądają coraz bardziej malowniczo. Docieramy do podjazdu, który wydaje się ciut za stromy na bagaż, który wiozę oraz paliwo, które mam w zbiorniku dla reszty. Próba podjazdu kończy się niepowodzeniem i mało brakuje do tzw. rolki.
Na szczęście udaje mi się opanować motocykl i wychodzę z tarapatów cało. Marcin próbuje jeszcze walczyć kilka minut na podjeździe i odpuszcza. Mamy nie wyrównane rachunki z tą górą i na pewno tam wrócimy. Szybko znajduję objazd i już po mniejszej stromiźnie wspinamy się na szczyt. Góra jest już płaska i daje się spokojnie jechać. Kierujemy się na lewo od Golgoty, żeby znaleźć jakieś miejsce na nocleg. Po kolejnym zjeździe pokazuje nam się piękne jezioro między dwoma szczytami.
Widok oszałamiający. Decydujemy, że dziś śpimy - romantyczne miejsce jak na trzech facetów (Marcin dodaje, że dziś spadają Perseidy, więc noc zapowiada się mega). Ognicho, kolacja i "spadające gwiazdy" to piękne zakończenie dnia c.d.n.
Jerzy
No pięknie!
OdpowiedzUsuńStoner kolejna Rumunia pewnie niebawem :) Dam znać.
OdpowiedzUsuń