TET w Montenegro był celem głównym reszta była tylko przy okazji :)
Do Rumunii dotarliśmy jako laweciarze, wygodniejszy, szybszy oraz tańszy sposób niż jazda na kołach przez Polskę, Słowację i Węgry bo przez Rumunie przejechaliśmy już praktycznie na kołach.
Skład ekipy to 3 x KTM LC4 ADV oraz jeden ulepek, ponoć Honda :)
W Rumunii porzuciliśmy przyczepę z samochodem na parkingu dla TIR-ów Pani oczarowana przez jednego z naszych „lowelasków” policzyła nas naprawdę tanio, coś około 5PLN za dobę.
Rumunia 50/50 „ancfalt” przeplatany szutrami i raczej tym razem traktowana jako tranzyt, więc rozpisywać się o tym dniu nie ma co. Spanie miałem ze sobą (namiot), który nie raz mi się przydał bo CCC czyli Cena Czyni Cuda, a koledzy ( bardziej zamożni ) woleli spanie murowane 😁 Rumuńskie bungalosy były najtańsze oraz dostępne od ręki, a że cisnęliśmy do nocy to ucieszył nas entuzjazm gospodarza, który bez zapowiedzi i rezerwacji przyjął 4 brudnych motocyklistów pod dach. C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz