22 marca 2011

W stronę Sahary

Maroko, dzień czwarty
Noc była zimna, ubranie na cebulkę jednak całkowicie się sprawdziło, wyspani wstajemy razem ze słońcem. Temperatura to ciągle koło 2C i nie rozpieszcza. Nastrój poprawia nam to, że na niebie żadnej chmurki, już niedługo znowu będzie znośnie. Pakowanie obozu idzie nam nadzwyczaj sprawnie, zostaje nam tylko krótkie podziękowanie za gościnę naszym gospodarzą, żegnamy się i  w drogę. 
Ruszamy dalej, kierunek Erg Chebbi. To miejsce gdzie są najwyższe wydmy w całym Maroku, przewyższenia sięgają nawet 150 metrów. Po mniej więcej 50 km w mieście Mildet zatrzymujemy się w kawiarni na skromne śniadanie , niedługo później naprzeciwko otwierają kafejkę internetowa, po godzinnej walce udaję się wysyłać kilka zdjęć. Internet jest przeraźliwie powolny, cała operacja przeciąga się do godziny 12, kiedy jest już całkiem ciepło. Zdejmujemy niepotrzebne warstwy ciuchów i ruszamy. Dalsza część drogi prowadzi przez malowniczy wąwóz.  Powietrze jest ciepłe i suche. Otaczający nasz krajobraz to połączenie pejzażu księżyca i jakiś wielkich kamieniołomów, surowość do kwadratu!
Musimy zatankować motocykle i uzupełnić kamelbagi, zatrzymujemy się wiec po raz kolejny. Okazuje się ze mam wyciek oleju. Na szczęście rozpruła się tylko jedna z konserw. Cały nasz  żelazny zapas jedzenia jest w oleju. Za pomocą szamponu i wody do podlewania urządzam więc w jednym z worków małe pranie. Tymczasem chłopaki zamawiają jedzenie, oczywiście tajin.  Mija kolejna godzina i znowu jesteśmy w drodze. Jakieś 50 km przed naszym celem widzimy w spaniały kanion, w dole migocze zieleń gaju palmowego, postanawiamy zatrzymać się i zrobić kilka zdjęć. Robi się późno i oczywiste staję się, że będziemy musieli złamać naszą zasadę żeby nie jeździć nocą. Momentalnie robi się ciemno, a na drodze pełno pieszych, kóz i nieoświetlonych motorowerów, samochody mają zazwyczaj włączone światła.
Do Merzeugi docieramy dobre dwie godziny po zmroku, do naszego hotelu prowadzą eleganckie szutrówki, chwilę błądzimy  i wreszcie jesteśmy w Kasba Panorama. Czeka na nas luksus: pokoje z prysznicem, wifi, i najważniejsze kolacja na tarasie składająca się z trzech dań! Zmęczeni całym dniem kładziemy się spać. Jutro wydmy!

N31.31436 W 004.01283
Kasba Panorama wys 755
 Mizer
 
 dzień piąty wyprawy tutaj    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz