skarajny punkt wycieczki, elektrociepłownia Bełchatów |
Już od bardzo dawna nie targaliśmy motocykli, nasz ostatni wyjazd był prawie dwa miesiące temu. Szczęśliwe udaję się wyrwać wolny dzień. Mamy dwie opcje dziczenie po okolicy albo plan wyjazdu z forum XTZ. Trochę dłuższy wyjazd, czemu nie! Plan dość ambitny, bo aż do Bełchatowa przez jakieś atrakcje lokalne. Na stację dojechaliśmy punkt 9. Klubowicze mieli startować o 8.45, prosiłem na forum o poczekanie do 9, ale jak pisali tak zrobili. Wszystko zaplanowane co do ostatniej sekundy (a gdzie w tym wszystkim czas na przygodę jak taki plan napięty?) .
Więc o 9.02 ruszyliśmy we trzech (ja, Emil i Mizer) swoją drogą przez Żabieniec, Zimne Doły i już dalej na południowy zachód, choć na początku Mizer strasznie chciał jechać na wschód? Słońce miało być na godzinę 11, a my ostro parliśmy przez krzaki. Przeprawy przez kładki i takie tam szuterki. Parę razy musieliśmy zawracać. W rezultacie około godziny 13-stej gdzieś na wysokości Rawy Mazowieckiej pośrodku pola stwierdziliśmy że trzeba przyspieszyć skoro do 14-stej mamy znaleźć się na zlocie. Wskoczyliśmy na czarne i już pełny pędzel do Góry Kamieńsk.
Na miejscu czekała już lokalna grupa XTZ . Chwile po nas dotarła cała grupa turystyczna. Witanie i dzielenie się na dwie grupy, na górę prowadzą bowiem dwie drogi. Czarna i szutrowa. Szutr, okazał się piękną drogą ubitą przez walce :( . Na górze parę zdjęć dla potomnych, jedziemy jeszcze wszyscy razem pod elektrociepłownie. Robi się koło 16 i postanawiamy wracać, już w piątkę jedziemy do Warszawy. Jest już późno więc zwiedzamy przelotem jeszcze tylko dwie atrakcje. Kopalnie piasku białego i zalew Sulejowski.
Do domku docieramy spokojnie po 21. Prawie 14 godzin w siodle i 450 km za nami.
A dziś rano czuje wszystkie mięśnie. Brak treningu robi swoje.
Na miejscu czekała już lokalna grupa XTZ . Chwile po nas dotarła cała grupa turystyczna. Witanie i dzielenie się na dwie grupy, na górę prowadzą bowiem dwie drogi. Czarna i szutrowa. Szutr, okazał się piękną drogą ubitą przez walce :( . Na górze parę zdjęć dla potomnych, jedziemy jeszcze wszyscy razem pod elektrociepłownie. Robi się koło 16 i postanawiamy wracać, już w piątkę jedziemy do Warszawy. Jest już późno więc zwiedzamy przelotem jeszcze tylko dwie atrakcje. Kopalnie piasku białego i zalew Sulejowski.
Do domku docieramy spokojnie po 21. Prawie 14 godzin w siodle i 450 km za nami.
A dziś rano czuje wszystkie mięśnie. Brak treningu robi swoje.
szutry za Piasecznem |
przeprawa przez mostek |
nie widać na zdjęciu, ale pod kołami 10 cm kładeczka ! |
walka z krzakami, chyba najprzyjemniejszy etap naszej pojeżdżawki |
Fajna przejażdżka :-)
OdpowiedzUsuńJednodniowy wyjazd to trochę mało, ledwo wjechaliśmy w krzaki a już musieliśmy wracać.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie zapomnieliśmy jak się jeździ na moto :). Teraz czas na polska złotą jesień i trochę dziczyzny :)
Zawsze można było zanocować gdzieś w krzakach... A tymczasem czekam na relację z niedzielnego "przelatywania Barbary" ;-)
OdpowiedzUsuń