Wyprawa Kosmos 2012, dzień piaty
|
kościół w Nowym Sołońcu |
Jest dobrze, ale ciężko. Wszyscy moi rozmówcy (naprawdę dobrą polszczyzną) powtarzali ten frazes. Nasz gospodarz, pan Henryk, Eugeniusz Zielonka (Emil z nim przegadał pół nocy, swoją drogą ciekawa postać, miłośnik Ceausescu i słuchacz radia Maryja), młoda dziewczyna (Ania) z którą tańczyłem poprzedniej nocy, nawet kilkunastoletnie dzieciaki. Dokładnie wszyscy odpowiadali to samo. Mają krowy, kury, czyste powietrze i góry, czyli jakby wszystko.
Duma nie potrafi mówić o zwykłej biedzie, większość gospodarstw nie produkuje żadnych towarów na sprzedaż. Starzy ludzie żyją z niewielkich emerytur, a młodzi wyjeżdżają do pracy głównie do Polski. Łączy ich więzy krwi, wspólna historia (to oni zagospodarowali tą ziemie), niedzielna msza i miłość do Jana Pawła II. Jak się żyje w Nowym Sołońcu? Wszyscy mówią dzień dobry, gorzałka jest tania, czasem upoluję się dziczyznę, nie ma złodziei i wszyscy mniej więcej mają po równo. Widać też nowe lub świeżo odnowione domy. No i te imprezy nad ranem, po dożynkach, znaczna część wsi miała objawy lekkiego delirium :) Żyję się po prostu dobrze, ale ciężko.
I jeszcze smaczki z działu ogłoszenia - Polonus 5.2012
05.01 - Czerniowce: Odbyło się pierwsze posiedzenie komitetu pań (pod przewodnictwem ...) przygotowujących herbatkę z tańcami na dochód projektowanego Polskiego Domu Akademickiego w Czerniowcach. Pierwszą herbatkę zaplanowano na 1 czerwca 1912 r.
05.01 - Nowy Sołoniec: Miejscowy nauczyciel A. J. w drodze do Solki zgubił portfel ze znaczną częścią miesięcznych poborów dla nauczycieli (410 k). Zofia Droszczyk, żona gospodarza Michała Droszczaka, znalazłszy zgubę oddała ją nietkniętą właścicielowi.
|
namiot rozbiliśmy u pana Henryka |
|
straty muszą być, naszczęście obeszło się bez krwi |
|
jak nasi to i gorzałka |
|
Florentyna i jej koń |
|
ołtarzyk z Janem Pawłem II |
|
przy samej granicy z Mołdawią |
|
Już w Mołdawii, nasz niezawodny GPS, w prawo? w lewo? a może prosto? panowie wiedzą najlepiej! |
|
mołdawskie szutry |
|
powrót do szkoły, śpimy na podłodze w szkolnej klasie |
Mizer
p.s.
Podryw na dożynkach niespecjalnie nam się udał. Rano idziemy jeszcze do kościoła popatrzeć na całą społeczność i kierujemy się do Mołdawi. Może tu nam się poszczęści, podobno połowa mężczyzn wyjechała do Rumunii na saksy. Dla odmiany tej nocy śpimy w szkole, ale o tym jak tam trafiliśmy jutro.
Dwa lata zatrzymałem się w Sołońcu na chwilę. Zbyt krótiko, bo też to, co zapamiętałem, to piękna polska mowa i serdeczność mieszkańców wioski.
OdpowiedzUsuńJa byłem drugi raz, pierwszy cztery lata temu. Za każdym razem trafiałem na imprezę :) Fajnie jest usłyszeć na wyjeździe "dzień dobry" i na pewno jest to dobry punkt na trasie.
OdpowiedzUsuńJuż dwa razy byłam w Nowym Sołońcu ...Tam jest cudownie ! Wspaniali ,gościnni ludzie ..Mam tam wielu przyjaciół z którymi spotykam się już w Polsce ...Pozdrawiam Nowy Sołoniec ..!!!
Usuń