10 października 2012

Jest dobrze, ale ciężko. Nowy Sołoniec - Mołdawia

Wyprawa Kosmos 2012, dzień piaty
kościół w Nowym Sołońcu
    Jest dobrze, ale ciężko. Wszyscy moi rozmówcy (naprawdę dobrą polszczyzną) powtarzali ten frazes. Nasz gospodarz, pan Henryk, Eugeniusz Zielonka (Emil z nim przegadał pół nocy, swoją drogą ciekawa postać, miłośnik Ceausescu i słuchacz radia Maryja), młoda dziewczyna (Ania) z którą tańczyłem poprzedniej nocy, nawet kilkunastoletnie dzieciaki. Dokładnie wszyscy odpowiadali to samo. Mają krowy, kury, czyste powietrze i góry, czyli jakby wszystko. 

   Duma nie potrafi mówić o zwykłej biedzie, większość gospodarstw nie produkuje żadnych towarów na sprzedaż. Starzy ludzie żyją z niewielkich emerytur, a młodzi wyjeżdżają do pracy głównie do Polski. Łączy ich więzy krwi, wspólna historia (to oni zagospodarowali tą ziemie), niedzielna msza i miłość do Jana Pawła II. Jak się żyje w Nowym Sołońcu?  Wszyscy mówią dzień dobry, gorzałka jest tania, czasem upoluję się dziczyznę, nie ma złodziei i wszyscy mniej więcej mają po równo. Widać też nowe lub świeżo odnowione domy. No i te imprezy nad ranem, po dożynkach, znaczna część wsi miała objawy lekkiego delirium :) Żyję się po prostu dobrze, ale ciężko.


I jeszcze smaczki z działu ogłoszenia - Polonus 5.2012
05.01 - Czerniowce: Odbyło się pierwsze posiedzenie komitetu pań (pod przewodnictwem ...) przygotowujących herbatkę z tańcami na dochód projektowanego Polskiego Domu Akademickiego w Czerniowcach. Pierwszą herbatkę zaplanowano na 1 czerwca 1912 r.
05.01 - Nowy Sołoniec: Miejscowy nauczyciel A. J. w drodze do Solki zgubił portfel ze znaczną częścią miesięcznych poborów dla nauczycieli (410 k). Zofia Droszczyk, żona gospodarza Michała Droszczaka, znalazłszy zgubę oddała ją nietkniętą właścicielowi.

namiot rozbiliśmy u pana Henryka

straty muszą być, naszczęście obeszło się bez krwi

jak nasi to i gorzałka


Florentyna i jej koń

ołtarzyk z Janem Pawłem II



przy samej granicy z Mołdawią

Już w Mołdawii, nasz niezawodny GPS, w prawo? w lewo? a może prosto? panowie wiedzą najlepiej!

mołdawskie szutry
powrót do szkoły, śpimy na podłodze w szkolnej klasie


Mizer

p.s.
Podryw na dożynkach niespecjalnie nam się udał. Rano idziemy jeszcze do kościoła popatrzeć na całą społeczność i kierujemy się do Mołdawi. Może tu nam się poszczęści, podobno połowa mężczyzn wyjechała do Rumunii na saksy. Dla odmiany tej nocy śpimy w szkole, ale o tym jak tam trafiliśmy jutro. 

3 komentarze:

  1. Dwa lata zatrzymałem się w Sołońcu na chwilę. Zbyt krótiko, bo też to, co zapamiętałem, to piękna polska mowa i serdeczność mieszkańców wioski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja byłem drugi raz, pierwszy cztery lata temu. Za każdym razem trafiałem na imprezę :) Fajnie jest usłyszeć na wyjeździe "dzień dobry" i na pewno jest to dobry punkt na trasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dwa razy byłam w Nowym Sołońcu ...Tam jest cudownie ! Wspaniali ,gościnni ludzie ..Mam tam wielu przyjaciół z którymi spotykam się już w Polsce ...Pozdrawiam Nowy Sołoniec ..!!!

      Usuń